W życiu dużej ilości osób przez lata kiełkuje marzenie o posiadaniu psa. W wyobraźni widzimy siebie ze swoim najwierniejszym, idealnym czworonogiem, wspólne przygody, wycieczki, po prostu życie RAZEM. Wymarzony futrzak nie raz ma bardzo konkretną postać - wielkość, rasę, kolor, rodzaj sierści, charakter, kształt ogona… Z pewnością wygląd tego wymarzonego psa wraz z upływem czasu kilkukrotnie się zmienia :) Jednak niezależnie od tego jaki to jest ten wymarzony pies, marzenie o jego posiadaniu zazwyczaj nie mija.
Tak było też u nas. Zawsze wiedzieliśmy, że przyjdzie odpowiedni czas i będziemy mieć psa. Takiego naszego, wspólnego, idealnego. Byliśmy w jednym bardzo zgodni - nasz wymarzony pies będzie adoptowany. Zaczęliśmy w internecie obserwować kilkanaście fundacji, by dać sobie czas na przygotowanie się na nowego Członka Rodziny. Tylko pojawił się pierwszy rozjazd - w mojej wizji posiadaliśmy Berneńczyka, w wizji wtedy jeszcze niemęża posiadaliśmy Setera Irlandzkiego.
No cóż, bywa. “Ale to jeszcze nie ten czas, na razie tylko oglądamy ogłoszenia, może po ślubie, albo jak wynajmiemy mieszkanie w bardziej spacerowej okolicy, albo jak… No przyjdzie na to czas”. Tak unikaliśmy konfrontacji na temat rasy wspólnego psa, bo na razie to tylko marzenie, które spełnimy za jakiś, bliżej nieokreślony, sprzyjający czas. I nawet udało się dojść do porozumienia! Niech będzie klasyczny, biało-czarny Border Collie! Będzie z nami chodził po górach, na skitoury, w teren z końmi… Wtedy ta rasa nie była tak popularna, poznaliśmy Bordera pracującego w GOPR i stąd zauroczeni, podjęliśmy decyzję, że na 100% będziemy mieć Bordera. Ale nie teraz, przyjdzie czas na psa.
Kolejna sprawa w której byliśmy zgodni, to wiek i wielkość psa. Zaadoptujemy psiaka dorosłego, albo przynajmniej psiego nastolatka. Żeby już miał coś poukładane w głowie, bo to będzie nasz pierwszy pies i żadne z nas nie czuje się na siłach by wprowadzać w życie psie dziecko, bojąc się, że nie podołamy wyzwaniu wychowania psa od zera.
A pojawiają się również psiaki szukające domu z racji na wyjazd czy chorobę właściciela, zawsze taka adopcja to też pomoc. I nie może to być mały pies, bo jakoś obojgu serce mocniej bije do tych już trochę większych. A i po górach większemu psiakowi będzie się lepiej chodziło.
I tak miesiąc po miesiącu, od słowa do słowa, powstała wspólna wizja naszego idealnego psa - adoptowany z fundacji dorosły, ale młody Border Collie, najlepiej czarno-biały, lubiący aktywne życie i będący pozytywnie nastawiony do świata. Wieczorami niejednokrotnie snuliśmy wizje wyjazdów, wypraw, przygód. Nawet imię mieliśmy! Jako fani serialu Friends, pies miał być Joey, a jeśli trafiłaby do nas suczka, to Phoebe*.
Psiarze, przyznajcie się - czy ktokolwiek z Was nie snuł wizji jak będzie wyglądało życie z psiakiem, zanim ten faktycznie pojawił się w Waszym domu? Na pewno macie jakieś ciekawe historie z tym związane :) Bo marzenia, marzeniami. Ale wtedy do gry wkracza życie i jego nieprzewidywalne pomysły. Wiecie jak wygląda nasz wymarzony, idealny, aktywny, czarno-biały, średni Border Collie? Ma rudą, krótką sierść, zawinięty w górę ogon, połamaną łapę zespoloną tytanem i nakaz ograniczonej aktywności, boi się ludzi, kradnie poduszki i sięga do połowy łydki. I ma na imię Karmel, nie Joey :D
Zamieszkał z nami i przed zmianą mieszkania i przed ślubem. On wybrał sobie nas jako swoich ludzi, nam zaufał i już nie dało się naszej trójki rozdzielić. Jedno się zgadza, trafił do nas jako dorosły, z tym, że nie wiadomo za bardzo ile miał lat. Może pięć, może siedem. Taka mała, szczekająca niespodzianka.
Tak jak wygląd naszego psiaka- adopciaka odbiega od naszej pierwotnej wizji, tak i nasze wspólne życie jest pełne niespodziewanych przygód i wygląda znacząco inaczej niż nam się wydawało, że będzie. Czy gorzej? W żadnym razie! Dla nas jest to NASZ IDEALNY pies, nasz Członek Rodziny. Zaglądajcie na bloga regularnie, będziemy dzielić się wszelkimi aspektami życia z adopciakiem, goszczenia psiaków w ramach bycia Domem Tymczasowym, atrakcji jakie te futrzaki są w stanie zapewnić. I pamiętajcie dać znać, jak u Was wygląda porównanie marzenia vs. rzeczywistość. A może jesteście na etapie marzeń? Podzielcie się z nami :)
* A mamy jeszcze taką wizję, że kiedyś dorobimy się wymarzonego domu z bali i będziemy posiadali gromadkę pięciu psów radośnie biegających po ogrodzie : Joey, Pheobe, Rachel, Monica, Chandler i Ross :D Może jeden z nich będzie Seterem, a jeden Berneńczykiem? :)